- Marudzisz. I to strasznie. - Zaśmiałem się stając przy oknie.
- Czekaj... Już! - Zrobił zdjęcie. - Każdy z nas ma hotelową fotkę.
- Naprawdę? - Podszedłem do niego. - Nie umiesz robić zdjęć.
- E, tam. Dobre jest. Okey, zmykam teraz do Nick'a. Tylko on mi został.
- To spadaj. - Zażartowałem po przyjacielsku.
On tylko wystawił język wychodząc z pokoju.
Zmęczony dzisiejszym koncertem padłem na łóżko wzdychając głośno. Jutro w południe planowaliśmy wyjazd z Whitehaven. Wstałem powoli z łóżka i poczłapałem do łazienki. Zimny prysznic pomógł mi nabrać energii. Było już po północy. Przebierając koszulę usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju.
- Chwila. - Powiedziałem dopinając ostatnie guziki. - Co chcesz? - Odwróciłem się z myślą, że to Matt.
Zdębiałem widząc przed sobą kobietę, która zamknęła drzwi.
- Dai? - Zdziwiłem się. - Nie pomyliłaś pokoi?
- Nie. - Odparła stanowczo. - Musimy porozmawiać.
- Teraz? - Normalnie ręce opadają, że ludziom zachciewa się rozmawiać o tak późnych porach.
- Czemu tu u ciebie tyle książek? - Spytała podchodząc do półek. - Przecież to hotel...
- Nie było miejsc w innych pokojach, więc dostałem pokój właścicieli. - Mówiłem bezbarwnym tonem patrząc na nią.
- Serio? - Uśmiechnęła się sztywno.
- To o czym chciałaś porozmawiać? - Przetarłem dłonią oczy.
- Przyszłam cię przeprosić.
- Przeprosić? - Uniosłem brwi. - Za co?
- Za to, że się tak ostatnio na ciebie wydarłam. Nie powinnam była. - Skrzyżowała ręce na piersi.
- Chciałem tylko pomóc. Zresztą oferta nadal aktualna. - Zaśmiałem się gorzko. - Jak tam z Damien'em? - Oparłem się o meble i zamieniłem w słuch.
- A jakoś... - Nie chciała o tym rozmawiać, to było widać. - Gdyby nie ty, i ta pokojówka to nadal byśmy byli razem.
- Przecież wiesz, że było inaczej...
- Wiem co widziałam. - Odstawiła książkę, którą trzymała w rękach na miejsce.
- Zostaw to. - Odwróciłem ją od regału. - Źle wiesz w takim razie.
- Puść mnie! - Syknęła wyrywając rękę, za którą ją chwyciłem. - Myślisz, że mi było miło jak zwiałaś do Włoch z tym kolesiem?
- To dawne czasy, a po drugie nie zwiałam.
- Tylko co zrobiłaś? - Prychnąłem. - Zostawiłaś mnie bez słowa! Spakowałaś manatki i wiśta wio za granicę! Wiesz jak się o ciebie martwiłem?!
- Taa, domyślam się. - Odparła lekceważąco. - A to co wcześniej mówiłeś Jamie'mu, że masz mnie dość i tego całego niańczenia to co?! Niby tego nie było?!
- Byliśmy pijani! Wtedy to człowiek różne rzeczy mówi!
- Ach tak... - Pokiwała powoli głową.
- Zauważ tylko, że wybaczyłem ci zdradę i to, że dałaś nogę.
- Zdradę? - Zaśmiała się. - Ja cię nie zdradziłam!
- Wcale. - Burknąłem.
- A ty? Zdradziłeś mnie z tą dzi*ką na moich oczach! Jak to wytłumaczysz? Że też byłeś pijany?!
- Bo byłem! - Krzyknąłem. - I sam dobrowolnie bym ci tego nie zrobił! - Umilkłem na chwilę. - Przecież wiesz...
Staliśmy na wprost siebie w ciszy. Widocznie ta rozmowa, a właściwie kłótnia była nam potrzebna by "oczyścić atmosferę" jakby to nazwał David. Niewiele myśląc podszedłem do niej bliżej i pocałowałem w usta. Diana nie protestowała, nie stawiała oporów. Pocałunek był dość długi. Gdy odsunęła się lekko ode mnie przytuliłem ją.
- Kocham cię. - Szepnąłem jej do ucha.
Ona nic nie odpowiedziała. Słysząc jak ktoś wchodzi do mojego pokoju odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej i przyłożyła mi z liścia, po czym ze łzami w oczach minęła stojącego w progu Davida.
- A tej co? - Zapytał mnie. - W ogóle co ona tu robiła, może tak spytam?
- Nieważne. - Mruknąłem pod nosem nie patrząc na niego.
- Wszystko okey? - Pomachał mi ręką przed oczami.
- Tak, tak... Ja... Tylko... - Starałem się coś powiedzieć, ale nie mogłem się pozbierać z zaistniałej sytuacji.
- Masz. - Wręczył mi czerwoną puszkę coli. - Dobrze ci zrobi. - Uśmiechnął się i usiadł na krześle otwierając swoją puszkę.
- Skąd to masz?
- Z automatu hotelowego. - Wzruszył ramionami, jakby zdobycie tych napojów o północy było bułką z masłem.
Usiadłem na łóżku i napiłem się kilka łyków. Wciąż myślałem, czy Dai mi wybaczy... Choć nadal nie wierzyłem w to, że kiedyś jeszcze będziemy razem...