- Zostawiłbyś mnie samego w twoim mieszkaniu? - David zrobił szyderczy uśmieszek.
- Masz rację... Lepiej byś był ze mną bo sam to...
- To? - Przerwał mi.
- Nieważne. - Machnąłem ręką.
- Kłócicie się jak baby. - Wtrącił się Nick.
- To on zaczął. - Powiedzieliśmy równocześnie.
- Coś musi być w tym całym pokrewieństwie. - Zaśmiał się Jamie.
Razem z Davidem przemilczeliśmy jego wypowiedź. Dość, że szczeniak - dobra, nie był aż taki młody - zwalił mi się na głowę to jeszcze muszę go niańczyć. Masakra.
- I kiedy wychodzicie? - Kuzyn nie dawał spokoju.
- Za kwadrans. - Odpowiedziałem w miarę opanowany. - Idź już.
- Gdzie?
- Przy scenie u góry są takie miejsca, jak ja to nazywam... Dla vip'ów. - Wskazałem palcem. - Wpuszczą cię tam bo ostrzegłem ich.
- Kogo?
- Organizatorów... - Wzdychnąłem.
- Okey, Okey. - Uniósł ręce w geście poddania się. - Już sobie idę. Pamiętajcie, będę na was patrzył z góry. - Ostrzegł nas żartobliwie kiwając palcem.
- Idź! - Krzyknęliśmy w czwórkę na niego.
Spojrzeliśmy po sobie i zaczęliśmy się śmiać z tej sytuacji.
W końcu zostało pięć minut do rozpoczęcia naszego występu. Wszyscy staraliśmy się być skupieni przed wyjściem na scenę. Tak dawno nie graliśmy, że żeby wdrążyć się z powrotem w tą rutynę potrzebny będzie czas.
Gdy byliśmy już gotowi ruszyliśmy na scenę. Było już całkowicie ciemno a ludzi - multum. Patrzyłem jak Matt siada za perkusją, Nick ustawia się z basem po mojej prawej, a Jamie po lewej ze swoją gitarą. Sam podszedłem do stojaka z gitarami obok Matt'a.
- Damy radę, kiedyś musimy wrócić. - Uśmiechnął się do mnie.
- Jasne, że damy radę. - Starałem się powiedzieć to lekko, ale w rzeczywistości byłem zdenerwowany.
Podszedłem powoli do mikrofonu zakładając wcześniej pas z gitarą na siebie. Odwróciłem głowę w stronę Matt'a i kiwnąłem nią na znak, że możemy zaczynać. Na pierwszy ogień poszło "R U Mine?", nowa piosenka.
Pod koniec koncertu miałem już dość. Graliśmy tylko godzinę, ale same "szalone" utwory, jakby to powiedział Nick.
Trzymając gryf gitary akustycznej zapowiadałem ostatnią piosenkę. Nosiła tytuł "I wanna be yours". Gdy tylko go wypowiedziałem ujrzałem przed sobą Dianę. Nie wiem czy to było złudzenie, czy prawda... Podszedłem do Nick'a odwracając od niej wzrok.
- Czy ty też ją widzisz? - Spytałem dyskretnie.
- No... Tak? - Umilkł na chwilę patrząc w stronę kobiety. - Jest tu od początku koncertu.
- Eh... Pewnie czeka na RVR. - Przewróciłem oczami.
Wróciłem przed mikrofon. Po chwili zaczęliśmy grać. Piosenka była moim zdaniem smutna. Za bardzo przypominała klimat, jaki był między mną a Dai w ostatnich dniach...
"I wanna be your Ford Cortina
I will never rust
If you like your coffee hot
Let me be your coffee pot
You call the shots babe
I just wanna be yours
Secrets I have held in my heart
Are harder to hide than I thought
Maybe I just wanna be yours"