poniedziałek, 14 lipca 2014

|64|. Diana


Siedziałam obok Alexa, wpatrując się w okno. Nie wierzyłam, że jedziemy teraz razem, obok siebie. Nie po tym, co mi zrobił. Napisałam parę sms'ów, po czym zamknęłam oczy i powiedziałam.
- Alex.. Musimy sobie coś wyjaśnić.
- Hmm? - Spojrzał na mnie. - Chodzi ci o chorobę? Jest okay, możesz mi powiedzieć potem.
- Nie jest okay. - Powiedziałam. - Nie zapomniałam o tym, co zdarzyło się w Grecji. Naprawdę, nie mam ochoty do tego wracać, i to w dodatku w tym momencie, ale taka jest prawda. Ja wysiądę w centrum. 
- Ale... 
- Ma kto się mną zająć. Mam swoje mieszkanie, jeszcze w remoncie, ale została tylko zmywarka do wstawienia. Od teraz zamieszkam u siebie. Walizki zdążyły już tam dotrzeć.
On tylko wpatrywał się we mnie w osłupieniu. W chwili, gdy taksówkarz zatrzymał się w centrum, ja wysiadłam, a Alex pojechał dalej. Westchnęłam ciężko, kulami pomagając sobie odejść trochę od jezdni. 
- Z tą nogą twoja kariera nie zajdzie za daleko - usłyszałam za sobą znajomy głos. 
- Damien! - Ucieszyłam się.
Przede mną stał młody, mniej więcej w moim wieku, mężczyzna o ciemnych blond włosach i brązowawych oczach. Wysoki i dobrze ubrany wyróżniał się z tłumu. 
- Miałem pomóc ci powrócić do modelingu - przytulił mnie lekko - ale teraz to chyba trzeba poczekać, aż się zagoi. 
- Poczekamy - puściłam do niego oko i ruszyliśmy w stronę czarnego Jaguara. 
Pomógł mi wejść, po czym sam wsiadł i wyjechaliśmy z parkingu. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. 
- Zdziwiłem się, gdy nagle do mnie napisałaś - odezwał się - Od jakiegoś czasu w ogóle nie utrzymujemy kontaktu.
- Potrzebowałam pomocy, a wiem, że na ciebie zawsze można liczyć - uśmiechnęłam się lekko. 
- Jedziemy do ciebie? - Zapytał.
- Tak, znasz drogę. 
Wjechaliśmy na podjazd dużego domu. Od jakiegoś czasu miałam ochotę zamieszkać w większym lokum niż mały apartament. Weszłam do środka i zatrzasnęłam za nami drzwi. Dom był przepiękny - projektantka świetnie się spisała. Rzuciłam rzeczy na komodę w przedpokoju i weszłam do salonu. Pokój miał białe ściany i fioletowe elementy wystroju. Usiadłam na kanapie i odrzuciłam kule. 
- Będę trochę kuleć, ale one nie są mi potrzebne - burknęłam, krzywiąc się.
- Zamówię pizze - powiedział, zaglądając do lodówki - jak znam życie, nie pomyśleliśmy o zakupach? 
- Ugh... - Opadłam na kanapę z westchnieniem - wyjdę do sklepu za rogiem, a ty zamów pepperoni, jasne?
- Jak słońce - uśmiechnął się zawadiacko i ruszył do telefonu domowego.
Ja natomiast chwyciłam torbę i wyszłam. Lekko kulejąc ruszyłam do budynku, znajdującego się nie całe trzy metry dalej. Zaczęłam przechadzać się między półkami, kiedy w końcu znalazłam to, co szukałam. Chwyciłam Cappuccino do ręki a kawę dałam pod pachę, mając zamiar sięgnąć jeszcze po ekspres do kawy, kiedy ktoś mnie przestraszył.
- Hej,  Diana, Jak tam? - Usłyszałam. 
tumblr_n3ukylZek01rqpxl6o2_250.gif (245×245)Wzdrygnęłam się, przez co Cappuccino wyleciało mi z ręki i runęło w dół. W ostatniej chwili uniosłam zdrową nogę i poleciało do góry, odbijając się od półki i trafiając do ręki nieznajomego.
- Oł, wow. - Mruknął.
- Hej, jak tam? - Uśmiechnęłam się sztucznie, odbierając zakup. 
- To ty jesteś tą sławną modelką i siatkarką? - Spytał.
- Tylko siatkarką - odparłam.
- Nie prawda! Kiedyś byłaś całkiem sławna.
- Kiedyś - stwierdziłam dobitnie - cześć.
Ruszyłam w stronę kasy. Po powrocie do domu zasiadłam na kanapie, a Damien krzątał się po kuchni. Przewróciłam oczami, aż w końcu usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Dostawca pizzy wszedł do środka i podał pizzę. 
- Moment, czy to nie pani jest sławną modelką? - Westchnęłam. Dlaczego nagle każdy przypominał sobie o tym? 
Chłopak spojrzał na mnie a potem na Damien'a.
- Czemu Pani jest z tym mężczyzną? Myślałem, że spotyka się pani z Alexem Turnerem. Uważam, że jesteście dobraną parą.
Damien nachylił się do mnie, a ja spojrzałam na dostawcę wkurzona.
- Przepraszam, ale nie potrzebuje pana opinii na mojej pizzy. - Powiedziałam oburzona.
- Do widzenia. - Damien wcisnął mu pieniądze i wypchnął za drzwi. 
Westchnęłam rozeźlona i spojrzałam na pizzę. Nagle jakoś straciłam apetyt. Zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Dziesięć nieodebranych połączeń od Alexa. Odłożyłam komórkę na bok.
- Jesz? - Damien nakładał mi kawałek na talerz.
- Jem - kiwnęłam głową i nałożyłam sosu czosnkowego. 
Połowa wieczoru zeszła nam na rozmowie, natomiast w drugiej zachciało nam się grać w gry. Damien przez dziesięć minut męczył się z podłączeniem PlayStation 4, jednak w końcu mogliśmy zagrać. Przez moment ścigaliśmy się, po chwili biliśmy się a w następnej chwili już graliśmy w platformówkę. W którymś momencie zginęłam przez niego w "Child of Light". 
- Damien! - Pisnęłam i zabrałam mu konsolę, siadając na jego wyciągniętych nogach.
- Przegrana boli? - Uśmiechnął się szyderczo. 
- Chciałbyś. - Nachyliłam się bliżej, a on musnął wargami moje usta.
Zapomniałam wtedy o Alexie, o Miles'ie i o człowieku od pizzy. Zapomniałam o grecji, pokojówce a nawet o wypadku samochodowym. W tym momencie byłam szczęśliwa i to Damien mi to umożliwił. Wiedziałam, że używanie go jako odskoczni od problemów, było złe, ale w tam tej chwili się to nie liczyło, a nawet miałam nadzieję że to przerodzi się w coś więcej i zapomne o Alexie. Skrzywdził mnie nie raz, ale to było najgorsze, i nie chcę już więcej. 


Rano wstałam i wyszłam na trening siatkówki. Mimo iż wciąż miałam szwy, zignorowałam to. Nie przemęczając się zbytnio odbijałam piłkę, po czym wyszłyśmy z dziewczynami do centrum handlowego. Masa zakupów dobrze mi zrobiła i już po chwili wracałam do domu zadowolona z multum reklamówek z designerskich sklepów. Weszłam do mieszkania i wkroczyłam do środka, lekko utykając. Damien, oparty o blat i przeglądający jakiś magazyn sportowy, westchnął cicho i odebrał ode mnie ciężkie przedmioty.
- Czy lekarz nie mówił nic o przemęczaniu nogi? - Zapytał, spoglądając na mnie ze zmartwieniem.
- Nie - odparłam, kłamiąc. 
- Ta, jasne - Damien podniósł mnie i posadził na kanapie, mimo moich protestów. - A teraz tu siedź.
- Yhy. - Kiwnęłam lekko głową z niechęcią. 
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Mężczyzna poszedł otworzyć. Już po chwili usłyszałam zdenerwowany głos Alexa.
- Gdzie jest Dai? - Zapytał wściekły. 
- Alex? - Wstałam i stanęłam obok Damien'a w przedpokoju.
Ten chwycił mnie w pasie, a Alex na ten gest jeszcze bardziej spochmurniał.
- Skąd masz ten adres? - Warknęłam.
- Od Czantel, twojej przyjaciółki. - Powiedział - teraz ty mi musisz wytłumaczyć. Mieliśmy porozmawiać o chorobie, ale najpierw mi powiedz, co robisz z tym facetem?!
- Skoro nie jesteśmy już razem, postanowiłam się związać z kimś rozsądniejszym - odparłam kąśliwie.