Szedłem z Jamie'm korytarzem. Byłem kompletnie zalany... Przez te wszystkie mocne drinki normalnie nie wiedziałem jak się nazywam. Nagle natknęliśmy się na korytarzu na jedną z hotelowych pokojówek. Jamie zatrzymał mnie ciągnąc za ramię.
- Przepraszam. - Powiedział do pokojówki. - Mogłaby mi pani pomóc odprowadzić kolegę? - Wskazał na mnie.
- P-Przecież s-sobie s-sam poradzę. - Wymamrotałem opierając się plecami o coś.
- Ej, uważaj bo zrzucisz. - Kumpel odciągnął mnie od doniczki z kwiatkiem. - To jak będzie? - Zwrócił się ponownie do kobiety.
- Pomogę. - Uśmiechnęła się biorąc mnie pod ramię. - Ma pan klucz?
- Gdzieś mam. - Zacząłem sprawdzać kieszenie. - Potem znajdę.
- Pilnuj się. - Syknął Jamie po czym zniknął z korytarza.
Pokojówka doprowadziła mnie do samych drzwi. Trochę mi zajęło znalezienie klucza. Kiedy kobieta otworzyła drzwi rozejrzała się po pokoju.
- Sam pan mieszka?
- Na razie tak... - Mruknąłem. - Dai gdzieś poszła. - Tych słów chyba nie dosłyszała.
Podszedłem do walizki leżącej przy stole i zacząłem w niej szukać jakiegoś podkoszulka na przebranie. Chciałem się jak najszybciej położyć. Jak się odwróciłem zauważyłem, że kobita siedzi na łóżku i patrzy na mnie. Trochę mnie to zdziwiło. Poszedłem do łazienki przebrać bluzkę. Gdy wróciłem z powrotem podszedłem do niej.
- Dziękuję za pomoc... Ale może już pani iść. - Czułem jak bujam się do przodu i do tyłu.
- Nie muszę. - Zaczęła rozpinać swoją bluzkę.
- Co ty wyprawiasz! - Zmieniłem ton. - Idź z mojego pokoju!
- Przesadzasz. - Pociągnęła mnie za kołnierz.
Pochyliłem się nad nią nie mogąc utrzymać równowagi. Pocałowała mnie w usta. Nie mogłem się odgiąć do tyłu, bo wciąż mnie trzymała. Nagle usłyszałem jak ktoś wszedł do pokoju. Poderwałem się do góry uwalniając się przy tym.
- D-dai...! - Krzyknąłem za nią. - Z-zaczekaj. - Chwiejnym krokiem próbowałem wyjść z pokoju.
Widziałem jak pobiegła po schodach na parter budynku, a zaraz za nią jakiś mężczyzna. Mniejsza o to kto był tym kolesiem. Chciałem tylko złapać Dianę i wszystko jej wytłumaczyć. Postanowiłem pobiec. Co prawda widziałem wszystko podwójnie, ale starałem się nie wywrócić.
- Diana! - Zobaczyłem ją siedzącą na ławce na dziedzińcu hotelu. - Daj mi to wyjaśnić. - Stanąłem przed nią.
- Ty szmaciarzu! - Wstała i uderzyła mnie z liścia w twarz.
- To nie tak jak myślisz... - Złapałem się dłonią za policzek. - To wszystko wina tej...
- Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń! Widziałam jak było!
- Ale...
- Nie ma żadnych "Ale"! - Przerwała mi. - Jak mogłeś obściskiwać się z tą... Uhh! - Krzyknęła wściekła.
Stałem jak wryty nie wiedząc co powiedzieć. Zauważyłem idącego Matt'a, prawdopodobnie wracał do swojego pokoju.
- Co jest? - Zatrzymał się patrząc na rozgrywającą się scenę.
- On. - Wskazał na mnie mężczyzna, który przyszedł tutaj z Dai. - Zdradził ją. Na jej oczach.
- Alex! - Matt krzyknął na mnie jak na psa.
- Rany... To nie tak! - Rozłożyłem ręce.
- Co zrobiłeś? - Przyjaciel podszedł do mnie naprawdę blisko i złapał mnie za koszulkę.
- Ja... - Urwałem widząc jego spojrzenie.
- Wiesz co? Jesteś obrzydliwy... - Puścił mnie. - Wszystko w porządku. - Zapytał zapłakanej Diany odwracając się do mnie tyłem.
- Wszystko okey, ona sobie tylko wyobraża jakieś...
- Zamknij się! - Matt odwrócił się dając mi z pięści w twarz.
- Ty cholerny... - Szarpnąłem go za koszulę.
W końcu doszło między nami do bójki. Źle by się to skończyło gdyby Jamie i Nick - którzy nie wiadomo skąd się wzięli - nas nie rozdzielili.
- Zadowolony z siebie? - Burknąłem do Matt'a.
- Sam zacząłeś. - Odparł.
- Boże... Jak dzieci... - Jamie przewrócił oczami.
- Puść mnie! - Syknąłem do Jamie'go.
- Nie tak prędko. - Trzymał mnie jeszcze mocniej. - Idziesz ze mną.
Zeszliśmy z dziedzińca i Jamie ponownie prowadził mnie do pokoju, ale tym razem swojego. Otworzył drzwi. Ujrzałem jego żonę siedzącą przy stole w szlafroku.
- Siadaj! - Posadził mnie na łóżku. - Masz. - Wrócił po chwili wręczając mi worek z lodem.
- Dzięki. - Przyłożyłem worek do boku twarzy. - Co za ulga...
- Co zrobiłeś, że byli tacy wściekli? - Przysunął krzesło i usiadł na wprost mnie.
- Chodzi o to, czego raczej nie zrobiłem... Ale do nich to nie dociera.
- Okey, to "Czego nie zrobiłeś"? - Zmienił podejście słysząc moje głupie gadanie.
- Nie zdradziłem jej!
- Zaraz... Co? - Przymrużył oczy. - Nie mówisz chyba o...
- Pokojówce? Tak! Właśnie o niej mówię! Przez tą dziw*ę mam zrąbane życie!
- Mogłem cię sam zaprowadzić... - Przeczesał ręką włosy.
- Czemu mnie zostawiłeś w połowie drogi?
- Chciałem szybciej wrócić. Wiem, głupie.
- Tak... Głupie! - Prychnąłem. - Ty wiesz, jak ciężko będzie mi to teraz wszystko odkręcić? Kocham Dianę ponad wszystko, a przez ten incydent... Eh...
- Pogadamy jak wytrzeźwiejesz. - Wstał zabierając ze sobą krzesło i ustawiając je z powrotem przy stole.
- Przecież ona mnie nie wpuści do pokoju... Gdzie mam spać?
- Możesz u nas.
- Macie jedno łóżko.
- Będziesz spał w wannie.
- Jak to...?
- Trzeba było być wiernym. - Wzruszył ramionami. - Tam jest łazienka.
Wstałem z łóżka i patrząc krzywo na Jamie'go poszedłem do łazienki. A co mogłem innego zrobić? Spać pod drzwiami? Usiadłem przy wannie opierając się o nią plecami i jeszcze długo myśląc nad tym co się działo tego wieczoru usnąłem.