czwartek, 5 czerwca 2014

|25|. Diana

W towarzystwie czułam się jak ryba w wodzie. Było już dobrze po północy gdy otworzyliśmy kolejną butelkę wina. Drinki przygotowane przez Mike'a były świetne, ale po pewnym czasie skończyły mu się produkty. Ktoś chodził z aparatem i robił naszej ekipie, ale nawet nie pamiętam kto... Alkohol uderzył już skutecznie do mojej głowy. Rozmawiałam z kumplem i koleżanką stojąc przy oknie w salonie,  gdy spojrzałam na Alex'a. Siedział na sofie a obok niego Amanda - ta z biało - fioletowymi włosami. Podeszłam do nich i stanęłam na przeciwko z charakterystycznym przytupem.
- Wygodnie się siedzi? - Zapytałam chłopaka.
- Taaak. - Odpowiedział z ociąganiem. - Adele opowiadała mi...
- To nie Adele ćwoku, tylko Amanda! - Syknęłam mrużąc oczy.
- No przecież! - Nagle jakby to do niego dotarło.
- Musiałeś mu dać tego skręta na wstępie? - Spytałam Mike'a, który podszedł do nas.
- Zawsze nim częstuję gości którzy palą. - Odparł z dumą.
- Dobrze, ale zauważ, że jego zwaliło z nóg aż do teraz. Zresztą on pali tylko zwykłe papierosy...
- Dałem mu potem drugiego. - Przerwał mi.
- Co?! - Wściekłam się.
- Idę. - Powiedział Alex.
- Gdzie? - Zdziwiłam się jego zachowaniem.
- Jadę do domu. - Rzekł stanowczo.
- Nie w takim stanie. - Złapałam go za rękaw kurtki.
- Jakim stanie? - Średnio wiedział o co mi chodzi.
- Takim, że jesteś pijany i...
- Jestem pijany?
- Już nie rób z siebie głupka, tylko siadaj. - Posadziłam go z powrotem na kanapie.
- Chodź do mnie. - Mruknął pod nosem i pociągnął mnie tak, że usiadłam bokiem na jego kolanach. - Kocham cię. - Przytulił się do mnie. - Kocham cię baaardzo.
- Też cię kocham, ale może pójdziesz spać? - Przewróciłam oczami. Wiedziałam, że po pijaku nie mówi serio.
- Diana, kot. - Powiedział krótko patrząc na parapet.
- Jaki kot? Tam nie ma żadnego kota. - Odwróciłam się żeby popatrzyć w to samo miejsce co mężczyzna.
- Złaź. - Zepchnął mnie lekko z kolan i podszedł do okna. - Wyskoczył.
W jednej chwili Alex wychylił się przez okno aż do pasa. Całe szczęście, że Mike złapał go w odpowiednim momencie, bo inaczej wypadłby i jeszcze się zabił.
- Jadę do domu. - Alex uwolnił się z uścisku Mike'a i szybkim krokiem poszedł do drzwi.
- Idź za nim... - Alice powiedziała do mnie zaraz po tym jak chłopak wyszedł.
Wybiegłam więc za nim z mieszkania. Chwilę później byłam na parterze przed domem. Rozglądnęłam się w celu znalezienia go. Zauważyłam Alexa dopiero po dłuższym czasie wpatrywania się w ciemność. Stał oparty o dach swojego samochodu. Podeszłam powoli do niego i już wyciągałam rękę, żeby go poprosić o powrót na imprezę ale nie zdążyłam.
- Jedziesz ze mną? - Zapytał żywo.
- Nie, chodź. To nie jest dobry pomysł. - Przekonywałam go.
- Weź... Ulice są puste. - Tymi słowami wygrał.
- Dobra, ale tylko tu po okolicy. - Ostrzegłam go i wsiadłam do samochodu.
Ruszyliśmy z miejsca z piskiem opon. W życiu nie widziałam go w takim stanie, nigdy też nie widziałam, żeby tak szybko jeździł. Zazwyczaj był ostrożny i opanowany. Nagle zahamował, i to tak gwałtownie, że gdybym nie miała zapiętych pasów mogłoby się to źle skończyć. Wysiadł z samochodu zostawiając go na środku drogi i pobiegł między parkowe drzewa. Powoli wysiadłam i poszłam w tym samym kierunku co on. Gdy go znalazłam siedział pod jednym z drzew, i patrzył na mnie krzywo.
- Czy ty... - Zaczęłam.
- Zwróciłem to świństwo. - Odparł gorzko.
- Ale... - Nie sądziłam, żeby mu tak od razu przeszło.
- Źle się czuję... Podaj rękę jak dasz radę. - Wyciągnął do mnie swoją dłoń.
- Chyba lekko przeholowałeś. - Uśmiechnęłam się do niego podając mu rękę i pomagając wstać.
- Nie wiem... - Mruknął. - Ale chyba mi pamięć wraca...
- Widocznie to świństwo przestało działać. - Szczerze ucieszyłam się w duchu.
- Diana, wracajmy do domu. - Szliśmy do samochodu, a mówiąc to trzymał się za brzuch.
- Dobry pomysł. Tylko, że jak nas złapią za jazdę po pijanemu to źle się to skończy.
- Wiem właśnie... - Zmartwił się. - Nie mogę stracić prawka...
- To ja poprowadzę. - Zaproponowałam.
- Nie umiesz jeździć. - Zauważył słusznie.
- Ale mam mniej procentów we krwi niż ty. - Stwierdziłam. - Ja prowadzę. - Stanowczo postawiłam sprawę jasno.
- Dobra... Wsiadaj. - Zgodził się, ale chyba tylko dlatego, że chciał jak najszybciej wrócić do domu. Czuł się coraz gorzej i to było widać. - Tobie nic nie jest?
- Nie. Znam już Mike'a i wiem jak zawsze zaczyna imprezę.
- To nie mogłaś mnie ostrzec? - Spytał zapinając pas.
- Nie zdążyłam.
- Jedź... Jedź już Dai. - Wymamrotał opierając ze zmęczenia głowę o szybę.
Jechałam nadzwyczaj powoli jak na mnie, ale to może dlatego, że widziałam podwójnie. Znajomym wytłumaczę się jutro, dlaczego "zwialiśmy" z imprezy. Gdy podjechałam na parking przed blokiem spojrzałam na Alexa. Spał. Widząc go w tej postaci przypomniały mi się dawne czasy gdy jeszcze byliśmy młodzi. Poznaliśmy się gdy miałam dwadzieścia jeden lat, on miał dwadzieścia trzy. Chodziliśmy co weekend na imprezy, i widok pijanego chłopaka mnie nie dziwił. Musnęłam go palcem po policzku. Spał jak zabity. Wyłączyłam silnik i dałam blokadę zamków w samochodzie. Siedząc i przypominając sobie dawne czasy usnęłam. Usnęłam z myślą, że znowu do siebie wrócimy.