- Alex! - Pisnęłam cicho - przestraszyłeś mnie.
- Piękna melodia - mruknął, wtulając głowę w moje włosy - zaśpiewaj jeszcze raz. Muszę to zapisać.
- To weź kartkę, słonko, bo na pewno nie zapamiętasz tego o tej godzinie - zaśmiałam się i wybrałam długą, czarną bluzkę Alexa z napisem "Don't watch porn, use your imagination". Koszulka z starych czasów. Nałożyłam na siebie krótkie, dresowe spodenki ledwo zasłaniające górę ud, kiedy do środka wrócił Alex z nową kartką. Spojrzał na mnie wyczekująco, a ja po chwili zaśpiewałam cały utwór, nucąc jedynie niektóre fragmenty, przez brak tekstu w głowie. Mężczyzna uśmiechnął się, odłożył kartkę i długopis, chwycił mnie w pasie i rzucił na łóżko obok siebie.
- Alex... - Mruknęłam, lustrując jego ramiona.
Lekkie muskuły widoczne były dzięki krótkiemu rękawkowi, a koszula podwinęła się, ukazując - o dziwo - idealnie wyrzeźbiony brzuch. Z jego oczu paliło pożądanie. Nachylił się do mnie i zaczął całować żarliwie.
- Muszę... - wymruczałam w przerwach łapania oddechu - się... ubrać...
- Pomogę ci się rozebrać - mruknął, wciąż mnie całując.
Zaczął podnosić moją koszulkę do góry. Nie protestowałam. Nie mogłam się powstrzymać. Tyle czułam tęsknoty za tymi oczami, tymi ustami i ciałem. Zapomniałam jak to jest leżeć w jego ramionach i czuć się bezpieczną. Sama ściągnęłam bez problemu jego koszulkę. Przewróciłam go na plecy i usiadłam okrakiem na jego brzuchu. Zdjęłam powoli koszulkę, ukazując koronkowy biustonosz. Nachyliłam się do pół-siedzącego Alexa i pocałowałam go ponownie.
Obudziłam się rano, zupełnie niewyspana. Całą noc spędziłam z Alex'em. Spojrzałam na wyświetlacz mojego IPhone'a - 11:00. Zerwałam się z miejsca. Obiecałam dziewczynom trening siatkówki! Zaczęłam ubierać się pośpiesznie. Gotowa już do wyjścia wbiegłam do kuchni i porwałam tekturowy kubek z kawą z kuchni. Siedzący tam Alex spojrzał na mnie zdziwiony.
- Czemu mnie nie obudziłeś? - Zapytałam, nakładając wysokie szpilki. - Przecież wiedziałeś o treningu!
- Wypadło mi to z głowy - uśmiechnął się lekko - może sobie dzisiaj odpuścisz?
- Odpuszczałam już przez trzy dni - mruknęłam, łapiąc skórzaną kurtkę i szukając kluczyków do motoru.
- Szpilki na motor? - Uniósł brwi - zadziwiasz mnie.
- Nie pierwszy ani nie ostatni raz - mrugnęłam do niego i wybiegłam z kuchni.
Po 10 minutach znajdowałam się już w hali sportowej, gdzie dziewczyny były już przebrane. Uczyniłam to samo i wyrzucając kubek po kawie weszłam na boisko.
- Dai! - Krzyknęła do mnie Chanell, podbiegając. - Dawno cię nie widziałam!
- Ja ciebie też - pocałowałam ją w policzek - mały meczyk na rozgrzewkę?
- Okay! - Zaśmiała się - ale jeśli wygram, zapraszasz mnie do domu!
- A jeśli ja wygram?
- To też mnie zapraszasz! Tylko że to ja kupuję kawę po drodze.
- Zgoda - kiwnęłam głową ochoczo, zachęcona darmową kawą.
Zaczęłam serwem - piłka mocno odbiła się od mojej ręki, uderzając w ziemię po drugiej stronie, niestety poza linią. Aut. Mruknęłam pod nosem przekleństwa. Wyszłam z wprawy. Po chwili jednak przypomniałam sobie wszystko - zagrałam na ataku, pozwalając sobie na ostre zagrywki. W końcu moja grupka wygrała 25 do 19. Uśmiechałam się wesoło, idąc w stronę mieszkania z kawą i koleżanką u boku.
- To twoje mieszkanie? - Zapytała Chan, stojąc już przed drzwiami.
- Yyy... - zawahałam się z odpowiedzią - powiedzmy...?
Wkładałam już klucz do drzwi, kiedy te otworzyły się, ukazując w środku Alexa wraz z całym zespołem. Uśmiechnęłam się witając ich, natomiast kobieta obok mnie nie wiedziała gdzie podziać oczy. Chyba poznawała ten zespół. Uśmiechnęła się głupkowato i próbowała zachować klasę:
- W-Witam? - Wymamrotała niepewnie, po czym szepnęła do mnie - możemy pogadać na osobności? Mogłaś mi powiedzieć!