poniedziałek, 2 czerwca 2014

|23|. Diana

Zadowolona, potrząsając głową, weszłam do mieszkania z siatkami zakupów. Ruszyłam do kuchni, zatrzaskując drzwi obcasem.  W połowie drogi usłyszałam głosy, w salonie, który oddzielony był od kuchni blatem z marmuru. Pojawiłam się w zasięgu ich wzroku i położyłam reklamówki na blacie.
- Witam. - Powiedziałam, zniesmaczona na widok Adele - widzę że dobrze się bawicie.
Alex kiwnął głową, a Adele przywitała się. Zmarszczyłam brwi na widok jej... "makijażu", ale nic nie powiedziałam. Wyciągnęłam kluczyki do motoru i rzuciłam Alex'owi, który złapał jedną ręką.
- Schowaj je gdzieś - mrugnęłam do niego, a on się uśmiechnął. - Jedziemy dziś na imprezę, pamiętasz?
Chłopak spojrzał przepraszająco na Adele, a ta wzruszyła lekko ramionami.
- Nie przejmuj się. - Mruknęła cicho - daj mi tylko adres Miles'a. I tak się nie wybieram na galę. Nie w tym stanie.
- Jesteś pewna? - Zmarszczył brwi.
Martwił się o nią, co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało. Podrzuciłam jabłkiem w górę, po chwili łapiąc je z powrotem w dłoń.
- Tak. - Uśmiechnęła się blado.
- To podwieziemy cię - zaproponował, a ja omal nie zakrztusiłam się właśnie jedzącym jabłkiem. - Wszystko w porządku, Dai? - Zwrócił się do mnie.
- T-tak - wykrztusiłam, chwytając za szklankę wody.
- No więc, w drodze do znajomych Diany, podwieziemy cię. To po drodze.
- W takim razie okay - uśmiechnęła się.


Usiadłam na przednim siedzeniu czarnego Lexusa Alexa, podczas gdy Alex usiadł za kierownicą. Adele wgramoliła się na tylne siedzenie i zapięła pas.
 - Nadal nie mogę zrozumieć dlaczego nie mogę prowadzić twojego auta! - Oburzyłam się, kładąc nogę z obcasem na deskę rozdzielczą, co miało pokazać moje sfrustrowanie. 
- Bo oboje dobrze wiemy, że jeździsz jak rajdowiec wyścigowy, a mi jeszcze zależy na prawu jazdy, bo własnego nie masz.
Zmrużyłam oczy, pozwalając sobie wlepiać wzrok w mężczyznę, podczas gdy wyjeżdżał z parkingu. 
- Bo normalnie nimi nie jeżdżę. Tylko na torze, co nie znaczy, że nie potrafię normalnie jeździć.
Przewrócił oczami i zatrzymał się na światłach. Oparłam policzek na dłoni, spoglądając w tylne lusterko. Adele siedziała skrępowana na środku, milcząc jak grób i bawiąc się kosmykiem włosów. 
- Jutro zaczynam treningi - oznajmiłam, mówiąc do Alexa.
Spojrzał na mnie pytająco, przez co omal nie wjechał w taksówkę jadącą przed nami. Zachichotałam i odpowiedziałam po chwili: 
- Treningi siatkówki, słonko - zaśmiałam się z przekąsem - nie mów, że zapomniałeś jak pracuje?
- Po prostu nigdy nie widziałem cię... w zawodzie - przekręcił kierownicę. 
- Bo nie pracowałam, gdy byliśmy razem. Z resztą wciąż wystarczy mi fundusz rodzinny... jednak postanowiłam się w czymś sprawdzić. - Wzruszyłam ramionami.
Mężczyzna zaśmiał się i stanął przed wysokim apartamentowcem. Spojrzał do tyłu i rzucił szybko:
- To tutaj, trzecie piętro. - Uśmiechnął się lekko - nie bój się, będziesz bezpieczna - lekko się zdziwiłam na te słowa - twoje auto podrzucę jutro, żebyś nie musiała chodzić pieszo.
- Dziękuje, Alex - uśmiechnęła się i wyszła.