sobota, 31 maja 2014

|20|. Alex

To było naprawdę dziwne kiedy siedzieliśmy przy jednym stole. Adele, Diana i Ja. Ten układ nie pasował do niczego... Jeszcze jak Adele zaczęła rozmawiać o moim związku z Dianą. Kręciłem pustym już kieliszkiem od wina, gdy Dai prowadziła dość żywą rozmowę z Adele. Wtedy pomyślałem, że może się polubią?
- A ty kim jesteś? W sensie... Czym się zajmujesz? - Spytała Dai.
- Jestem aktorką. - Odpowiedziała spokojnie. - A ty?
- Eh... - Wzdychnęła głośno. - Siatkarką.
- Mhm, więc zajmujesz się sportem?
Poczułem w pewnej chwili, że ta pogawędka nie skończy się za dobrze. Rozpoznałem to po tonie głosu jakim rozmawiały ze sobą.
- Dość już... - Przetarłem oczy. - Lepiej będzie jak już Adele pójdzie, a ty się położysz.
- Mogę cię wziąć na słówko? - Powiedziała przyjaciółka.
- Chyba tak. - Uśmiechnąłem się krzywo i wstałem od stołu.
Gdy Adele ubierała płaszcz jednocześnie coś do mnie powiedziała, ale nie usłyszałem co.
- Przepraszam, co mówiłaś? - Wyrwałem się z zamyślenia.
- Mówiłam, że źle wyglądasz.
- Serio? - Popatrzyłem w lustro. - E, tam. - Zaśmiałem się. - Wybacz, że cię tak wyganiam...
- Nic się nie dzieje. - Uśmiechnęła się przyjaźnie. - I tak miałam iść... - Nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi. - To do zobaczenia... Jutro? - Spojrzała pytająco.
- Jutro mam koncert... - Skrzywiłem się lekko. - Ale to wieczorem.
- Najwyżej się jeszcze zdzwonimy. Cześć. - Pożegnała się i wyszła.
Przekręciłem za nią zamek w drzwiach chwilę się zatrzymując. Oparłem się plecami o drzwi i osunąłem na podłogę. Siedząc na ziemi zobaczyłem jak Diana idzie do mnie z salonu.
- Poszła już? - Zapytała z uśmiechem.
- Taaak. - Mruknąłem pod nosem. - Zadowolona?
- Bardzo. - Skoczny krokiem podeszła do mnie i usiadła obok kładąc głowę na moim ramieniu.
- Wiesz co? - Zacząłem.
- Co?
- Mimo tego co zrobiłaś... I tak cię kocham. - Gdy to powiedziałem, poczułem się naprawdę dziwnie.
- Też cię kocham. - Odparła przytulając się bardziej. - Musimy siedzieć na podłodze? I to pod drzwiami? - Zaśmiała się cicho.
- Nie, ale nie chce mi się wstać. - Prychnąłem. - Idziemy spać?
- Jasne, chodź. - Zerwała się na równe nogi ciągnąc mnie za rękę. - No wstawaj! - Powiedziała w śmiechu.
- Juuuż... - Wstałem przy jej pomocy.
Poszliśmy do sypialni, Diana rzuciła się na łóżko i leżąc na brzuchu przyglądała mi się.
- Co tak stoisz? Mieliśmy iść spać.
- Wiem. - Odpowiedziałem. - Ale ja śpię w sypialni. Przyszedłem tylko po poduszkę. - Uśmiechnąłem się do niej szyderczo widząc jej minę. - Dobranoc. - Wyszedłem z sypialni i zamknąłem za sobą drzwi.
Rzuciłem z daleka poduszkę na sofę i chciałem się zabrać za sprzątnięcie kieliszków po winie, ale stanęło tylko na chceniu. Położyłem się i nawet nie wiem kiedy usnąłem...

***

Rano obudziłem się z bólem głowy. Wstałem powoli z sofy i poczłapałem do kuchni. Zobaczyłem tam Dianę siedzącą przy stole i pijącą kawę.
- No witam śpiocha, jak się spało? W salonie? - Zapytała złośliwie.
- Ekh... - Tylko tyle zdołałem powiedzieć. Niesamowicie bolało mnie gardło. Wziąłem szybko pustą butelkę po wczorajszym winie i przeczytałem skład. - Cholera, wiedziałaś że jestem na nie uczulony i jeszcze kazałaś mi je otworzyć. - Szepnąłem do niej ponieważ nie mogłem mówić głośniej. - Przez ciebie nie mogę mówić... Jak ja dzisiaj pojadę na koncert?
- Wiedziałam. - Rzekła z z satysfakcją. - To nie pojedziesz. - Rzuciła zupełnie obojętnym tonem.
- Pytam się jeszcze raz... Czemu mi to pozwoliłaś pić?
- O jejku... Nie czytałam składu! Trzeba było takiego nie przechowywać to bym go nie wyjęła. Proste!
- Bo to miało być dla kogoś...
- Kogo? - Wściekła się. - Może dla Adele?
- Nie zaczynaj znowu... - Załamałem się siadając naprzeciwko niej przy stole. - Przez ciebie mam spuchnięte gardło w środku i wszystkie dzisiejsze plany pójdą się paść. Ty się będziesz tłumaczyć chłopakom.
- Nie przesadzaj. To, że sobie dzisiaj zrobisz wolne dobrze ci zrobi.
- Oh, naprawdę? - Popatrzyłem na nią krzywo.
- Może pójdziemy na imprezę? - Podeszła do mnie i usiadła bokiem na kolanach.
- Gdzie znowu? - Przewróciłem oczami.
- Do znajomych. Moich, z ameryki. - Przytuliła się, bawiąc się jednocześnie moim srebrnym łańcuszkiem na szyi. - Poszedłbyś ze mną?
- Nie wiem. Obiecałem Adele, że pójdę z nią na galę...
- Znajdzie kogoś innego. - Przerwała mi.
- Sam nie wiem... - Czułem się rozdarty. - Gdzie ci znajomi mieszkają?
- Kilka kilometrów od centrum. Na tym osiedlu gdzie jest taki ładny park, po którym kiedyś spacerowaliśmy... Pamiętasz?
- Pamiętam. - Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. - Ale najpierw muszę powiedzieć chłopakom, że nie idę na koncert... A Adele, że niestety nie pójdę z nią na galę.
- Super. - Uśmiechnęła się. - Jak szepczesz to chce mi się z ciebie śmiać. - Zaśmiała się.
- To wszystko twoja wina. - Musnąłem ją palcem po nosie.
- Już ci złość przeszła?
- Nie. - Udawałem poważnego ale po chwili na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - To zadzwonię do Adele, a ty skontaktuj się z Jamie'm i powiedz jaka jest sytuacja...
Diana kiwnęła głową i wstała. Poszła do salonu w celu znalezienia swojego telefonu, a ja wstałem i wykręciłem numer do Adele. Szkoda mi było, że ją zawiodę bo obiecałem jej iść z nią na tą galę... Trudno. Może to jakoś zrozumie. Moje rozmyślania przerwał głos kobiety, odebrała.