sobota, 10 maja 2014

|5|. Alex

Po rozmowie z Adele odłożyłem telefon na stolik. Nie wiem cą tak nagle zmartwiło podczas naszej rozmowy... Stałem przy oknie w sypialni i patrzyłem na budynek na przeciwko. Ciekawe gdzie mieszka Adele? Czy ma kogoś, czy jest sama? Co lubi robić w wolnych chwilach?
Poszedłem do salonu i usiadłem na sofie. Przed sobą miałem niski stolik na którym położyłem kartkę. Zacząłem pisać tekst do nowego utworu, bo jak to mówi Jamie (przyjaciel z zespołu) - Czas wydać coś nowego, zająć się nową płytą.
"My days end best when this sunset gets itself behind 
That little lady sitting on the passenger side
It's much less picturesque without her catching the light
The horizon tries but it's just not as kind on the eyes"
Pierwsze słowa jakoś przyszły. Nie wiem czemu, ale pisząc je inspirowałem się tajemniczością Adele, jej lekkością i zmysłowością. Nagle usłyszałem wołanie z kuchni:
- Kochanie, chodź mi pomóż!
- Co znowu?! - Odkrzyknąłem.
Po co ona mnie cały czas woła? Wpakowała mi się do mieszkania i się rządzi... Wstałem z kanapy, wziąłem z pobliskiej komody paczkę papierosów, wyjąłem jednego i zapaliłem. Poszedłem do niej do kuchni.
- Czemu mnie co chwile wołasz? - Burknąłem na nią.
- Ponieważ nie mogę włączyć tej kuchenki... - Odpowiedziała miękkim głosem.
- Bo jest wyłączona z prądu! - Krzyknąłem w nerwach.
- Nie denerwuj się tak... - Położyła mi rękę na ramieniu.
Kobieta była niziutka. Wrzuciłem papierosa do zlewu i zalałem go wodą. Przytuliłem ją do siebie. Była szczupła, wyglądała młodo. Miałem już dość tych uczuć, chciałem się usamodzielnić ale ona mnie znalazła...
- Mamo, jak mnie tu znalazłaś? - Powiedziałem w końcu.
- Zapytałam Miles'a gdzie teraz mieszkasz. Gdy byłam już w centrum bez problemu trafiłam po tym jak mi wytłumaczył drogę.
- Miles'a? - Zdziwiłem się. - Przecież on mieszka w Londynie...
- Już nie. - Uśmiechnęła się. - Wrócił. Nie znalazł tam wymarzonej kariery.
- Skąd pamiętał gdzie mieszkam? Przecież się wyprowadziłem od was aż dziesięć lat temu...
- Widać ma dobrą pamięć. O przyjaciołach zawsze pamięta, z tego co widzę. - Matka zaśmiała się.
- Tak... - Mruknąłem pod nosem. - Nie mów do mnie więcej "Kochanie" jak rozmawiam z dziewczyną przez telefon... - Przewróciłem oczami.
- Masz dziewczynę? - Uradowała się.
- Nie, nie... Znajomą... Źle się wyraziłem. - Zawstydziłem się nieco. - Ojciec wie, że tu jesteś? - Zmieniłem temat.
- Nie. To może nawet lepiej, ale jest z ciebie dumny. Z tego, że nauczył cię grać i że osiągnąłeś w życiu to o czym marzyłeś.
- Taa... Podziękuj mu. - Uśmiech szybko znikł z mojej twarzy.
- Musiałeś się z nim kłócić? Tak to byś przynajmniej mieszkał z nami...
- Mamo... Nie chcę o tym rozmawiać. - Włączyłem wtyczkę do gniazdka. - Proszę, kuchenka działa...
- Dziękuję. Będę mogła się zająć jakimś obiadem dla ciebie. Strasznie wychudłeś przez te dziesięć lat. - Zaśmiała się i zaczęła szukać odpowiednich garnków.
Wróciłem do salonu i położyłem się na sofie. Przypomniało mi się jak matka mówiła o tym, że Miles wrócił. Mój przyjaciel z dzieciństwa, tak samo gra na gitarze ale nie udało mu się wybić tak jak mi i chłopakom. Pewnie po tak długim czasie będzie się chciał zobaczyć... Wolałem o tym teraz nie myśleć. Usiadłem i spojrzałem na kartkę z częścią zapisanej piosenki. Pasowałoby to dokończyć.