Chłopak po chwili wahania odsunął się ode mnie. Dobra, zła taktyka. Nie natrętna, miła, uprzejma i wzorowe zachowanie. Muszę się wkraść w jego łaski. Zwilżyłam językiem usta i zapytałam:
- Jak tam w ogóle, Alex? – Zapytałam – słyszałam, że wasz zespół zyskuje coraz większą sławę.
- Owszem… - Odparł po chwili wahania – ale wiem, że bez twojej pomocy z wytwórnią nic by nie wyszło.
- To było dwa miesiące temu – wywróciłam oczami – do tego czasu musieli o mnie zapomnieć, a nawet z łatwością.
- Nikt o tobie nie zapomina, Dai. Nikt.
- Ty też nie? – Spojrzałam na niego.
Zawahał się i wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, jednak zamilkł. Zaśmiałam się cicho, kręcąc głową, po czym podeszłam do kuchni i wyjęłam wino – kładł je tam, gdzie zawsze. Mrugnęłam do niego i wyciągnęłam dwa kieliszki.
- Świętujemy! – Wzniosłam butelkę w górę.
- Co?
- No twoją sławę, mój powrót i twój związek z… Adele? – Próbowałam zagrać w tę stronę. Niech myśli, że mnie to nie obchodzi.
- Nie jesteśmy razem. – Odparł stanowczo – to po prostu moja… przyjaciółka.
Parsknęłam głośnym śmiechem i postawiłam szklane kieliszki na stole. Pozwoliłam, żeby Alex otworzył butelkę, z której korkiem nie dałabym rady, i nalałam czerwony płyn do naczyń. Rzuciłam wzrokiem na kominek, następnie komodę. Wszędzie były zdjęcia, czasem zespołu, czasem jego rodziny, ale jedno najbardziej przykuło moją uwagę. Widać było, że dopiero co wyciągnął je z ukrycia.
Nasze zdjęcie leżało na kominku, ozdobione pozłacaną ramką. Podeszłam do niego i chwilę dotykałam zimnej szybki, gładząc twarz Alexa.
- Pamiętam to – uśmiechnęłam się smutno – to było zaraz po wydaniu waszej pierwszej płyty. Pamiętam promocyjny utwór…
- Tak. Ready for love, o ile się nie mylę.
Kiwnęłam głową.
- Śpiewałeś to sam…
- Nie. – Odparł, podchodząc do mnie od tyłu. – Ty śpiewałaś ze mną. Masz taki… czysty i piękny głos – westchnął – nie wierzę że zajmujesz się sportem… byłabyś świetną solistką.
Prychnęłam, omal nie wypluwając wina. Potrząsnęłam głową. Ja? Piosenkarką? W życiu! Nawet jeśli miałam predyspozycję, nie podobało mi się to zajęcie. Było zbyt… no ja nie wiem… Dz*wkarskie? W każdym razie ja bym to tak nazwała.
Alex był właśnie bliski dobrowolnego objęcia mnie, kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Odszedł, ociągając się, i otworzył. W progu stała blondynka w szarym płaszczu.
- Alex. – Kiwnęła głową – i…
- Diana – uśmiechnęłam się lekko – a ty, Adele, prawda?
Potaknęła i zawahała się – nie wiedziała czy nam przerwała. Machnęłam ręką i rzuciłam szybkie: „wejdź”. Alex mnie poparł, więc podziękowała i oddała mu płaszcz. Zaraz potem brunet poszedł po kolejny kieliszek. Zmarszczyłam lekko brwi.
Nie byli zbyt blisko siebie, widząc ich dyskomfort… a może to przeze mnie ? Tak. To zdecydowanie moja wina. Jednak widać było lekkie zaskoczenie, gdy mnie tu zobaczyła.
Nagle jej oczy się rozszerzyły i zaczęła kojarzyć fakty. Spojrzała na mnie.
- To ty, prawda?
- No ja, ale niezbyt rozumiem, o co chodzi.
- Widziałam zdjęcie.. twoje i Alexa.
- Ah! – Klasnęłam w ręce. – Wiem które!
- Bardzo się wkurzył kiedy…
- Adele! – Uderzył pięścią w stół.
Ale było za późno. Wiedziałam, co chciała powiedzieć. Próbowałam zakryć lekkie wygięcie moich warg, jednak nie udało się.