sobota, 24 maja 2014

|14|. Adele

Siedziałam w ciemnym pokoju w ciszy. Co prawda nie było już słychać hałasów z zewnątrz, ale i tak się bałam. Po telefonie Alex'a nie minęło dwadzieścia minut jak przyjechał. Zapukał do mojego domu a ja podeszłam i mu otworzyłam.
- Co się stało? - Wszedł do środka od razu pytając.
- Ktoś próbuje mnie zastraszyć. - Powiedziałam mając rozmazany tusz na policzkach. - To znalazłam przy kamieniu rzuconym w moje okno. - Podałam mu karteczkę.
- "To dopiero początek". - Przeczytał na głos podobnie jak ja wcześniej. - Domyślasz się kto to może być?
- Nie wiem... - Roztrzęsłam się, może nie tyle ze strachu... Z wewnętrznej paniki, że jestem z tym problemem sama.
- Ej, spokojnie. - Podszedł i przytulił mnie. - Pomogę ci.
- Dziękuję. - Wymamrotałam o dziwo przestając drżeć.
- To jak będzie, hmm? - Zapytał puszczając mnie. - Proponuję, żebyś już poszła spać. Ja tu zostanę na dole, będę siedział na czatach. Nie zostawię cię samej w tym dużym domu z wybitym oknem i jakimś bandziorem kręcącym się po okolicy.
- Nie pokrzyżuje to twoich planów? - Wolałam się upewnić.
- Nie mam planów. - Wzruszył ramionami śmiejąc się. - To idź się połóż. A, i... - Zastanowił się chwilę. - Przepraszam za to co powiedziałem rano... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Przykrość mieszała się ze złością po tym jak Diana odeszła ode mnie.
- Ona miała na imię Diana? - Zapytałam wchodząc już po schodach na górne piętro, gdzie była sypialnia.
- Tak... - Mruknął pod nosem. - Dobranoc.
- Dobranoc. - Odpowiedziałam i wyszłam na piętro.
Postanowiłam jeszcze wziąć szybki prysznic. Po tej dość relaksującej czynności położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć. Cały czas nie mogłam zapomnieć o tych pogróżkach. Może komuś się po prostu nudzi? W końcu jestem aktorką, a inni mogą tego nie tolerować. Miałam nadzieję, żeby nikt nie wszedł do domu i nie podciął Alex'owi gardła gdy będzie spał. Nagle przypomniało mi się coś. Coś ważnego. Mianowicie pojutrze jest gala zakończenia zdjęć do filmu, w którym grałam. Ponoć mogę przyjść z osobą towarzyszącą. Wstałam z łóżka i boso poszłam w stronę schodów. Spoglądnęłam z góry do salonu. Alex siedział na progu otwartych drzwi i palił papierosa. Zakradłam się po cichu do niego i szturchnęłam go w ramię.
- Ale straszysz! - Przez to moje skradanie dostałby zawału. - Czemu nie śpisz?
- Bo mi się coś przypomniało. - Usiadłam obok niego. - Nie wiedziałam, że palisz.
- Chciałbym rzucić, ale wiesz... Nałóg. To jest silniejsze ode mnie. - Skrępowany zaczął się tłumaczyć. Widać było, że sobie nie może z tym poradzić.
- Rozumiem, rozumiem. - Odparłam szybko.
- To... W jakiej sprawie przyszłaś? Musiała być ważna, skoro zeszłaś tutaj.
- Tak... Mam pewne pytanie... - Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć, żeby się zgodził.
- Słucham. - Uśmiechnął się wyrzucając niedopałek.
- Więc... Nie poszedłbyś ze mną na galę?
- Ja? Na galę? - Zrobił duże oczy. - Nie wiem czy się nadaję do... Takiego towarzystwa.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - Popatrzyłam na niego mrużąc oczy.
- Nigdy nie byłem na takich... Sztywnych uroczystościach. U was we Francji to pewnie od małego jesteście szkoleni, a ja? Jestem zwykłym szarakiem, który wyglądałby tam komicznie. - Zaśmiał się.
- Przesadzasz... - Zaśmiałam się razem z nim. - Czyli się nie zgadzasz?
- Czemu nie? Mogę iść. W końcu zostałem zaproszony. - Na jego twarzy wystąpił uśmiech.
- To super! - Uradowałam się. - Miło mi będzie, że ze mną pójdziesz.
- Dziękuję. - Nawet w światłach ulicznych latarni było widać jak się rumieni. - Ładna dzisiaj noc, bezchmurne niebo... Bez problemu można gwiazdy pooglądać. - Mówił patrząc na niebo.
- To fakt. - Stwierdziłam tak samo spoglądając w górę.
Siedzieliśmy tak jeszcze pół nocy, gdy oboje zdecydowaliśmy, że pora spać. Dawno z nikim tak długo nie rozmawiałam, widocznie było mi to potrzebne. Czasem tylko zamieniłam słowo z Ernstem, ale to tylko tyle. Alex był miły, potrafił słuchać. Miło też z jego strony, że zdecydował się przyjechać i siedzieć na straży jak jakiś pies. Mając pozytywne myśli położyłam się spać. On został na dole, udostępniłam mu sofę która była dość duża. Oczy w pewnym momencie zamknęły mi się ze zmęczenia, usnęłam.