- A cóż tu się działo? - Ulga, to tylko sprzątaczka.
Nic się nie odezwałem. Spojrzałem na nią i czułem jak po policzku cieknie mi łza. Najpierw z jednego oka, później z drugiego.
- Synku, wszystko w porządku? - Podeszła bliżej.
Zaprzeczyłem kręcąc głową.
- Potrzebujesz pomocy?
Pokiwałem powoli głową.
- Chodź. - Objęła mnie swoim ramieniem.
W tym momencie zaczęło mi brakować matki. Ta kobieta była taka spokojna... Owszem, już w naprawdę podeszłym wieku, ale czułem się przy niej bezpiecznie.
- Szefie, mamy problem. - Powiedziała do mężczyzny stojącego za barem. Nie wiedziałem, że on jest szefem. - Ktoś pobił tego chłopaka... W toalecie.
- Potrafiłbyś wskazać kto ci to zrobił? - Mężczyzna popatrzył na mnie. - To twoja kurtka? - Dodał widząc jak zakładam zostawioną tu wcześniej kurtkę.
Usiadłem na wysokim krześle i oparłem się łokciami o blat. Po chwili schowałem twarz w dłoniach. Nerwy mi już puściły. Nie wiem, czy ktokolwiek z rodziny, znajomych przeżył tyle niedobrego co ja? Dobra, Alex też jest narwany ale potrafi się opanować... Tak mi się przynajmniej wydaje. Jest starszy u mądrzejszy. A ja? Najpierw ojciec, teraz ten koleś. Ojciec przynajmniej nie mógł mnie zabić... Byłem... Jestem mu do czegoś potrzebny, tak wynika z moich wniosków. A Drake? Gdy zacisnął mi mój pasek na szyi czułem, jak zbliżał się koniec. Bałem się śmierci. Nie chciałem umierać. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie chciałem umrzeć.
- Halo, kolego! Słyszysz? - Barman potrząsnął mnie za ramię. - Wiesz kto ci to zrobił? - Był dociekliwy. Widać, że nie lubi tego typu spraw w swoim lokalu. Pewnie tu zazwyczaj panuje porządek.
Pokiwałem głową.
- A powiesz mi?
Nic. Nie wiedziałem co mam zrobić.
- Wolisz napisać? - Odwrócił się do sprzątaczki. - Proszę mi podać kartkę i długopis. - Wrócił znów wzrokiem do mnie. - Jesteś niemową?
Żeby mieć święty spokój pokiwałem głową. Znowu. Góra, dół.
- Proszę. - Kobieta położyła kartkę i długopis przede mną. - Jak on miał na imię? A może było ich więcej.
- Dwóch. - Napisałem.
- Mhm, i obydwoje cię pobili?
- Nie.
- Kim on jest?
- Nowym chłopakiem mojej
- Normalne. - Zaśmiał się gorzko, czytając. - To jak ma na imię?
- D... - Nie wiedziałem czy mogę zdradzić. - Drake. - Raz się żyje... Dosłownie i w przenośni.
- Gdzie mieszkasz?
- Nie mieszkam tutaj.
- Więc... Z jakiego jesteś kraju? Z Anglii? - Domyślał się po tym, że dobrze znam angielski odpowiadając na jego pytania.
- Tak.
- Jesteś tu z kimś?
- Tak.
- Z kim?
- Z kuzynem i jego dziewczyną. - Skróciłem nie chcąc wspominać o Jamie'm, Matt'cie i Nick'u.
- Wiedzą, że jesteś u mnie w barze?
- Nie.
- Jak rozumiem, pewnie zatrzymaliście się w hotelu? Jakim?
- Tak. Duży, biały... - Nie pamiętałem nazwy, więc starałem się go jakoś opisać.
- A wiem. - Machnął ręką. - Tu nie ma za wielu takich hoteli. - Uśmiechnął się. - A Drake jest naszym stałym bywalcem. Co do jego zachowania to standard. Zawsze jak wypije kilka mocnych to musi komuś dotłuc. Akurat trafiło na ciebie... Cóż za zbieg okoliczności, że jest z twoją byłą i w ogóle!
"Taa... Zbieg okoliczności" - Pomyślałem.
- George! - Zawołał w kierunku zaplecza. - Zastąp mnie, jadę na chwilę!
- Okey! - Odparł wychodząc z zaplecza i wycierając dłonie ręcznikiem.
- Chodź. - Nowo poznany barman zaprowadził mnie do swojego samochodu zaparkowanego na tyłach budynku.
Usiadłem obok niego na siedzeniu. Jedyne na co miałem ochotę, to wrócić do hotelu... Albo nie, do Sheffield i zakopać się w pościeli nigdy z niej nie wychodząc. Siedziałem spięty, wciąż przypominał mi się moment jak Drake zaciskał pasek na mojej szyi. Nieświadomie dotknąłem jej teraz. Bolała.
- To tu? - Zapytał zatrzymując się przed budynkiem. Było już po północy.
Pokiwałem głową. Znany mu już gest.
- W takim razie przepraszam, że spotkało cię coś takiego w moim barze. - Wyciągnął do mnie rękę. - Trzymaj się.
Potrząsnąłem jego dłoń i wysiadłem
- Dave?! - Znajomy głos za mną rozniósł się echem. - Co ty tu robisz o tej godzinie? - Alex podszedł do mnie. Widziałem jak reszta zespołu czołga się ze zmęczenia do hotelu. - Zaraz... Przyglądnął mi się bliżej. - Kto ci to zrobił?! - Przeraził się. - Co się stało...? Powiedz coś!
- Pan go zna? - Mój "taksówkarz" wysiadł z samochodu.
- Tak, to mój kuzyn. - Alex nie wiedział co się wokół niego dzieje. - Kto go tak pobił?
- Hm, on twierdzi, że to nowy chłopak jego dziewczyny. Przepraszam, byłej. - Poprawił się widząc moje spojrzenie.
- Ale... Jak do tego doszło? Nic nie rozumiem...
- Jego się pan pyta? - Prychnął barman. - On jest przecież niemową.
- Jakby był niemową to byłby cud! - Kuzyn zaśmiał się gorzko. - On gada zwykle więcej ode mnie. Praktycznie w ogóle mu się jadaczka nie zamyka.
Słysząc ostatnie słowa wzdrygnąłem się. Drake też tak mówił przed... Nie! Nie wytrzymałem. Usiadłem na krawężniku i oparłem czoło o kolana. To był okropny dzień... Nie potrafiłem zdobyć się na odwagę i powiedzieć czegokolwiek. Zresztą myślałem, że straciłem głos. Na zawsze. W końcu stałem na cienkiej granicy między życiem a śmiercią. Między moje myśli przedzierał się co jakiś czas głos Alexa. Wciąż rozmawiał z tym facetem.