wtorek, 19 sierpnia 2014

|89|. David

Kręciło mi się w głowie. Wszystko wokół poruszało się chaotycznie, choć tak naprawdę było w miejscu. Ledwo co podciągnąłem się na umywalce. Udało mi się wstać. Bałem się spojrzeć na swoje odbicie w dużym na prawie całą ścianę lustrze. Zrobiłem to mimo strachu. Na obolałej szyi miałem odbity bordowy pasek. Otworzyłem buzię, żeby zobaczyć czy mam wszystkie zęby. Prócz tego, że były zakrwawione, to byłby w komplecie. Twardo się trzymały po tylu ciosach. Przemyłem twarz zimną wodą, zmywając przy tym zaschniętą krew, która leciała mi z nosa. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do łazienki. Zamknąłem oczy z obawy, że ten psychol wrócił.
- A cóż tu się działo? - Ulga, to tylko sprzątaczka.
Nic się nie odezwałem. Spojrzałem na nią i czułem jak po policzku cieknie mi łza. Najpierw z jednego oka, później z drugiego.
- Synku, wszystko w porządku? - Podeszła bliżej.
Zaprzeczyłem kręcąc głową.
- Potrzebujesz pomocy?
Pokiwałem powoli głową.
- Chodź. - Objęła mnie swoim ramieniem.
W tym momencie zaczęło mi brakować matki. Ta kobieta była taka spokojna... Owszem, już w naprawdę podeszłym wieku, ale czułem się przy niej bezpiecznie.
- Szefie, mamy problem. - Powiedziała do mężczyzny stojącego za barem. Nie wiedziałem, że on jest szefem. - Ktoś pobił tego chłopaka... W toalecie.
- Potrafiłbyś wskazać kto ci to zrobił? - Mężczyzna popatrzył na mnie. - To twoja kurtka? - Dodał widząc jak zakładam zostawioną tu wcześniej kurtkę.
Usiadłem na wysokim krześle i oparłem się łokciami o blat. Po chwili schowałem twarz w dłoniach. Nerwy mi już puściły. Nie wiem, czy ktokolwiek z rodziny, znajomych przeżył tyle niedobrego co ja? Dobra, Alex też jest narwany ale potrafi się opanować... Tak mi się przynajmniej wydaje. Jest starszy u mądrzejszy. A ja? Najpierw ojciec, teraz ten koleś. Ojciec przynajmniej nie mógł mnie zabić... Byłem... Jestem mu do czegoś potrzebny, tak wynika z moich wniosków. A Drake? Gdy zacisnął mi mój pasek na szyi czułem, jak zbliżał się koniec. Bałem się śmierci. Nie chciałem umierać. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie chciałem umrzeć.
- Halo, kolego! Słyszysz? - Barman potrząsnął mnie za ramię. - Wiesz kto ci to zrobił? - Był dociekliwy. Widać, że nie lubi tego typu spraw w swoim lokalu. Pewnie tu zazwyczaj panuje porządek.
Pokiwałem głową.
- A powiesz mi?
Nic. Nie wiedziałem co mam zrobić.
- Wolisz napisać? - Odwrócił się do sprzątaczki. - Proszę mi podać kartkę i długopis. - Wrócił znów wzrokiem do mnie. - Jesteś niemową?
Żeby mieć święty spokój pokiwałem głową. Znowu. Góra, dół.
- Proszę. - Kobieta położyła kartkę i długopis przede mną. - Jak on miał na imię? A może było ich więcej.
- Dwóch. - Napisałem.
- Mhm, i obydwoje cię pobili?
- Nie.
- Kim on jest?
- Nowym chłopakiem mojej dziewczyny byłej. - Skrzywiłem się widząc moje pismo. Ręce wciąż mi się trzęsły.
- Normalne. - Zaśmiał się gorzko, czytając. - To jak ma na imię?
- D... - Nie wiedziałem czy mogę zdradzić. - Drake. - Raz się żyje... Dosłownie i w przenośni.
- Gdzie mieszkasz?
- Nie mieszkam tutaj.
- Więc... Z jakiego jesteś kraju? Z Anglii? - Domyślał się po tym, że dobrze znam angielski odpowiadając na jego pytania.
- Tak.
- Jesteś tu z kimś?
- Tak.
- Z kim?
- Z kuzynem i jego dziewczyną. - Skróciłem nie chcąc wspominać o Jamie'm, Matt'cie i Nick'u.
- Wiedzą, że jesteś u mnie w barze?
- Nie.
- Jak rozumiem, pewnie zatrzymaliście się w hotelu? Jakim?
- Tak. Duży, biały... - Nie pamiętałem nazwy, więc starałem się go jakoś opisać.
- A wiem. - Machnął ręką. - Tu nie ma za wielu takich hoteli. - Uśmiechnął się. - A Drake jest naszym stałym bywalcem. Co do jego zachowania to standard. Zawsze jak wypije kilka mocnych to musi komuś dotłuc. Akurat trafiło na ciebie... Cóż za zbieg okoliczności, że jest z twoją byłą i w ogóle!
"Taa... Zbieg okoliczności" - Pomyślałem.
- George! - Zawołał w kierunku zaplecza. - Zastąp mnie, jadę na chwilę!
- Okey! - Odparł wychodząc z zaplecza i wycierając dłonie ręcznikiem.
- Chodź. - Nowo poznany barman zaprowadził mnie do swojego samochodu zaparkowanego na tyłach budynku.
Usiadłem obok niego na siedzeniu. Jedyne na co miałem ochotę, to wrócić do hotelu... Albo nie, do Sheffield i zakopać się w pościeli nigdy z niej nie wychodząc. Siedziałem spięty, wciąż przypominał mi się moment jak Drake zaciskał pasek na mojej szyi. Nieświadomie dotknąłem jej teraz. Bolała.
- To tu? - Zapytał zatrzymując się przed budynkiem. Było już po północy.
Pokiwałem głową. Znany mu już gest.
- W takim razie przepraszam, że spotkało cię coś takiego w moim barze. - Wyciągnął do mnie rękę. - Trzymaj się.
Potrząsnąłem jego dłoń i wysiadłem
- Dave?! - Znajomy głos za mną rozniósł się echem. - Co ty tu robisz o tej godzinie? - Alex podszedł do mnie. Widziałem jak reszta zespołu czołga się ze zmęczenia do hotelu. - Zaraz... Przyglądnął mi się bliżej. - Kto ci to zrobił?! - Przeraził się. - Co się stało...? Powiedz coś!
- Pan go zna? - Mój "taksówkarz" wysiadł z samochodu.
- Tak, to mój kuzyn. - Alex nie wiedział co się wokół niego dzieje. - Kto go tak pobił?
- Hm, on twierdzi, że to nowy chłopak jego dziewczyny. Przepraszam, byłej. - Poprawił się widząc moje spojrzenie.
- Ale... Jak do tego doszło? Nic nie rozumiem...
- Jego się pan pyta? - Prychnął barman. - On jest przecież niemową.
- Jakby był niemową to byłby cud! - Kuzyn zaśmiał się gorzko. - On gada zwykle więcej ode mnie. Praktycznie w ogóle mu się jadaczka nie zamyka.
Słysząc ostatnie słowa wzdrygnąłem się. Drake też tak mówił przed... Nie! Nie wytrzymałem. Usiadłem na krawężniku i oparłem czoło o kolana. To był okropny dzień... Nie potrafiłem zdobyć się na odwagę i powiedzieć czegokolwiek. Zresztą myślałem, że straciłem głos. Na zawsze. W końcu stałem na cienkiej granicy między życiem a śmiercią. Między moje myśli przedzierał się co jakiś czas głos Alexa. Wciąż rozmawiał z tym facetem.