- Zaraz, ale ile wy macie lat? - Prezenterka nie do końca rozumie co Alex wygaduje.
- Mam 29 lat. - Mówi. - Nie... Czekaj... - Wyciąga przed siebie dłoń i liczy na palcach. - 86'... Mam 28 lat. Przepraszam, zapomniałem.
Śmiech, na sali.
- To znaczy zachowuję się i wyglądam na 42, ale mam 29. Yyy, 28. Tak. 28.
- Nie pogrążaj się. - Matt nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
- Okay. - Zmartwił się.
- To może zadam jeszcze pytanie... Od ilu lat gracie na swoich instrumentach?
- Od sześciu. - Alex znowu wyrywa się do odpowiedzi.
- Jak to? Przecież jesteście zespołem już 12 lat. - Ta kobieta to już chyba nic nie rozumie. Kuzyn robi jej takie pranie mózgu i mętlik w głowie, że za chwilę chyba wstanie i wyjdzie.
- Em... - Wszyscy patrzą na ciężkie myślenie Turnera. - Oczywiście! - Pstryknął palcami. - Gramy od szóstego roku życia. W sensie, jak byliśmy tacy mali. - Uniósł rękę nad podłogą, żeby choć w części zobrazować jacy to my byliśmy mali.
- Mhm. - Przewróciła kartkę. - Matt, dobrze mówię?
- Tak. - Matt zareagował.
- Ponoć ostatnio wziąłeś ślub. I to w Kanadzie. Czemu aż tak daleko od domu?
- Ja wiem czy daleko? - Popatrzył po członkach zespołu. - Mieliśmy tam pierwszy koncert. W Toronto. Więc postanowiłem załatwić to i to. Poza tym Sheffield nam już się trochę przejadło...
- Mów za siebie. - Naburmuszył się Alex przerywając mu.
- Więc postanowiliśmy wziąć ślub za granicą.
- Fajna sprawa. - Prezenterka powoli pokiwała głową. - Jak ma na imię twoja wybranka?
- Breana. - Powiedział z dumą.
- To Alex... Jesteś jakby takim rodzynkiem w zespole?
- Hm? - Spojrzał na nią nie wiedząc o co pyta.
- No... Jako jedyny nie jesteś żonaty.
- Ej, przestań. - Uśmiechnął się głupkowato. - Nie moja wina.
- Ostatnią płytę wydaliście trzy lata temu, zgadza się? - Szybko zmieniła temat.
- Nie, dwa. - Alex nie powinien się wypowiadać w pytaniach z obliczeniami, bo dziś mu to nie idzie.
- Trzy. - Poprawił go Nick. - Umiesz liczyć?
- Tak. Zupełnie nie rozumiem o co ci teraz chodzi?
Znów wszyscy się śmieją. Chyba po to, żeby rozładować napięcie wiszące w powietrzu.
- Kiedy planujecie wydać kolejny album?
- Wkrótce. - Jamie doszedł do głosu wyprzedzając zapewne głupią odpowiedź kuzyna.
- Co rozumiesz mówiąc Wkrótce?
- Jesteśmy w fazie nagrań. Zostało nam jeszcze kilka utworów do skończenia krążka.
- Kiedy macie zamiar to dograć? - Pytała dalej.
- W trasie. Na nasze szczęście wytwórnia i menedżer są jakby to powiedzieć... Mobilni.
- Ciekawe. Zdradzicie chociaż, ile płyta będzie mieć utworów?
- Nie ma tu nic do ukrycia. - Parsknął Jamie. - Trzynaście.
- O, to standard. - Przewinęła następną kartkę. - Czy któryś z nowych utworów pojawi się na jutrzejszym koncercie?
- Nie jestem pewien. - Cook poskrobał się po głowie. - Lista już prawdopodobnie została ułożona. Tak, na pewno już jest ustalone co będziemy grać. Ale urwij mi głowę, nie pamiętam czy było tam coś nowego.
- Było. - Alex ułatwił mu sprawę. - W Toronto graliśmy już kilka nowych piosenek.
- Aha, no tak. - Jamie zaczął się śmiać z siebie. - Z tego co widzę to pamięć mi nawala tak samo jak tobie.
- Nie gadajcie, że tylko ja zapomniałem ile mam lat? - Wydawał się szczerze zdziwiony, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek.
- Dobrze chłopaki, kończymy dzisiejszą edycję wiadomości ze świata muzyki. Życzę wam powodzenia w jutrzejszym koncercie i połamania gryfów.
Wstali wszyscy i podawali po kolei dłonie prezenterce. Weszli za kulisy i natknęli się na nas. Już na nich czekaliśmy.
- Jesteście nienormalni. - Pokręciłem głową śmiejąc się.
- Uwierz, stać go na więcej. - Jamie wskazał na Alexa.
Wszyscy mieliśmy dobry humor.
- Co ty o mnie wiesz? - Prychnął Alex udając osobistość.
- Słyszałaś? Jako jedyny nie jest żonaty. - Matt mrugnął do Diany.
- O co mu chodzi? - Dai była zdezorientowana.
- O nic. - Kuzyn starał się być obojętny na słowa przyjaciela. - Po prostu też mu dzisiaj woda sodowa uderza do głowy.
Rozbawieni wyszliśmy ze studia. Na zewnątrz było dużo chłodniej i spokojniej.