Tankowałem motor na jednej ze stacji benzynowych przy centrum. Gdy poszedłem zapłacić za benzynę stanąłem w kolejce. Przyglądnąłem się okładkom dzisiejszych gazet. Jakieś wypadki, kryzysy, śmierci... Nie chciało mi się tego czytać. Podniosłem wzrok na kobietę stojącą przede mną. Jak na zawołanie odwróciła głowę w moją stronę.
- O, kogo ja widzę. - Uśmiechnęła się. - Pamiętasz mnie?'
- Tak średnio. - Skrzywiłem się. - Znam panią?
- Przedwczoraj poznaliśmy się w klubie The Stones.
- A, to ty. - Wysiliłem się na uśmiech.
Odeszła od kasy tak, że teraz ja mogłem zapłacić. Zabierając paragon podszedłem do niej.
- To skandal, że benzyna tak podrożała.
- Dokładnie. - Pstryknęła palcami. - Też tak sądzę.
- Muszę już wracać. - Wskazałem na motor jak wyszliśmy z budynku.
- Masz może dzisiaj wolny wieczór?
- Yy... - Pomyślałem chwilę. - Tak. Mam. - Poskrobałem się niedbale w tył głowy.
- Super, więc zapraszam cię na herbatę. - Szliśmy w jednym kierunku. Jej samochód stał obok mojego motocykla.
- Z jakiej okazji? - Zdziwiłem się zakładając kask.
- Czy zawsze musi być jakaś okazja? - Zaśmiała się. - Może pojedziemy do mnie od razu? - Zaproponowała. - W końcu zbliża się wieczór... A siedemnasta idealną porą na herbatę.
- Sam nie wiem. - Usiadłem na siedzeniu nie kładąc rąk na kierownicy.
- Zgódź się. - Nalegała. Miała śliczną twarz i uśmiech.
- Jakoś nie jestem w nastroju. - Diana była tak samo śliczna. Właściwie, to dużo ładniejsza. Moja mała Dai...
- To jak będzie? - Przerwała moje rozmyślania.
- Okay, pojadę. - Włączyłem silnik.
- To jedź za mną. - Puściła zalotnie oczko i wsiadła do swojego wypucowanego samochodu.
- Zdejmij kurtkę, tu masz wieszak. - Wskazała. - A, i zostań w butach. Jest nie sprzątane także wiesz...
- Mhm. - Mruknąłem idąc za nią do salonu. - Można usiąść? - Stanąłem przy fotelu.
- Jasne. Czego się napijesz? - Miała podobny aneks kuchenny do mojego.
- Herbaty. Tak jak proponowałaś. - Usiadłem wygodnie i rozglądnąłem się. - Ładnie mieszkasz.
- Dziękuję. Chyba ci się jeszcze nie przedstawiłam. Jestem Stephanie.
- Alex. - Posłałem uśmiech w jej kierunku.
- Wiem. - Wyciągnęła z szafki niewielkie pudełeczko, zapewne z herbatą.
- Skąd? - Przymrużyłem oczy czytając nagłówek magazynu o modzie leżącego na stole.
- Przecież poznaliśmy się przedwczoraj. - Zaczęła się śmiać. - Nie pamiętasz?
- No, pamiętam. Pamiętam. - Zdjąłem kurtkę dopiero teraz i położyłem ją na kolanach. - Gorąco tu u ciebie.
- Wiem. Duszno jest, bo okna są na południe. Zaraz któreś otworzę. - Przyszła z dwoma filiżankami herbaty i usiadła w fotelu naprzeciwko.
Dzielił nas tylko stolik kawowy. Nie wiedziałem za bardzo o czym mam z nią rozmawiać. Wziąłem filiżankę do obu rąk i skupiłem się na ogrzewaniu o nią rąk. Mimo, że w domu było duszno to dłonie miałem zimne. Stephanie wstała i otworzyła okno, po czym wróciła i siadając wzięła filiżankę podobnie jak ja.
- Czym się zajmujesz? - Odezwałem się w końcu.
- Pracuję w modelingu.
- Jesteś modelką? - Uniosłem brwi pijąc łyk herbaty.
- Tak. - Pokiwała głową. - Zjesz coś?
- Nie. Wybacz, ale nie jestem głodny.
- A na coś mocniejszego się skusisz?
- Zależy co masz na myśli. - Prychnąłem. - Nie zapominaj, że jestem tu motorem. Mam zamiar dzisiaj wróci do domu.
- Tak, tak. - Machnęła ręką.
Jak zwykle nie potrafiłem się opanować. Siedziałem u niej już z dobrych parę godzin. Wypiliśmy oboje dość dużo whisky i całą butelkę wina. Śmiałem się, że w takim stanie będzie mi ciężko wrócić. Stephanie przyniosła jakieś pudełko i postawiła na stoliku. Przyglądałem się jako powoli podchodzi do mnie.
- Co? - Zapytałem gdy patrzyła na mnie.
- Nic. - Usiadła na moich kolanach przodem do mnie.
- O, nie nie... - Mruknąłem widząc jak zapina mi na przedramieniu znaną opaskę uciskową.
- Przecież widzę, że bierzesz. - Przechyliła głowę na bok.
- Chodzę na terapię. Od wczoraj nic nie...
- Ale wczoraj to wczoraj, a dziś to dziś. - Przerwała mi.
- Nie. - Powiedziałem stanowczo już chciałem odpiąć ten pasek, ale ona zatrzymała moją dłoń.
- Wiem, że tego chcesz. - Zaczęła mnie podpuszczać mówiąc szeptem i patrząc w oczy. - Nikt się nie dowie... Mogę ci towarzyszyć... - Zbliżyła niebezpiecznie twarz do mojej.
- Dobrze, już... Dobrze... - Westchnąłem. Niestety jej uległem.
- Masz. - Podała mi strzykawkę.
Zacisnąłem dłoń w pięść. Nie wiedziałem czy to zrobić. Udało mi się wczoraj cały dzień nic nie brać. Dobry początek terapii. Teraz miałbym wszystko zawalić? Kobieta widząc jak się waham chwyciła mnie za dłoń w której trzymałem strzykawkę i przystawiła czubek igły do drugiej ręki, tej na której miałem tatuaż. Ma rację. Nikt nie zauważy. Nikt się nie dowie. To było silniejsze ode mnie. Wbiłem igłę w rękę i powoli wcisnąłem zawartość strzykawki. Gdy to zrobiłem rzuciłem plastikowy przedmiot na podłogę. Stephanie położyła obie dłonie na moich policzkach.
- Teraz już jesteś mój... - Szepnęła i pocałowała mnie w usta.
Podczas pocałunku jej ręce przesunęły się powoli po mojej szyi zatrzymując na klatce piersiowej. Położyłem ręce na jej plecach tak, że ją obejmowałem. Nikt nie mógł powiedzieć, że dopuściłem się zdrady. W końcu byłem wolny! I robiłem co chciałem, nie myśląc o konsekwencjach. Poczułem się jakby mi ubyło dziesięć lat i znów obchodziłem osiemnastkę. Jeszcze do niedawna było dla mnie nie do pomyślenia moje obecne zachowanie. Czułem jej ciepło jak jej ciało opierało się o moje przodem. Otworzyłem oczy tym samym przerywając pocałunek.
- Muszę wracać do domu. - Szepnąłem.
- Nie... - Również szeptała. - Zaraz wracam. - Musnęła mnie palcem po czubku nosa i wstała.
Poszła do innego pomieszczenia i zamknęła za sobą drzwi. Ja w tym czasie poszedłem do łazienki. Przeglądnąłem się w dobrze oświetlonym lustrze. Przemyłem twarz zimną wodą i oparłem się rękami o umywalkę. Czułem jak narkotyk zaczyna działać. Zrobiło mi się weselej i jakby lżej... Zobaczyłem odbicie Stephanie jak weszła do łazienki. Objęła mnie stojąc za mną. Odwróciłem się do niej powoli. Była niższa, gdzieś o głowę. Wtuliła się we mnie kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.
- Zostań. - Mruknęła.
- Nie mogę... - Pogłaskałem ją po głowie.
- Zostań. - Powtórzyła znów całując mnie w usta. Musiała do tego stanąć na palcach.
- Co ty mi dałaś? - Chwyciłem się za głowę. Cała łazienka jakby falowała... Kręciło mi się w głowie.
- Herę. - Uśmiechnęła się.
- Ale... - Chciałem coś powiedzieć, lecz ona była szybsza.
Złapała mnie za koszulkę i pociągnęła w stronę sypialni.